Siedziałam na klifie samotnika, jak zwykle. I właśnie w tedy, usłyszałam krzyk. Był to ten sam krzyk, z który słyszałam przez ostatnie 2 lata.
- Bluestar?- spytałam sama siebie - Ale ja.....- i nie zdążyłam dokąńczyć, bo w tej chwli krzycząca biało-niebieska kulka teraz spadała pod klifem.... nie było czasu się zastanawiać.
Podleciałam do niej, chwyciłam ja za kark, i wciągnełam ją na klif.
Podczas mojej akcji ratowniczej kulka darła się: ,,Puszczaj mnie! Puszczaj!" ale już się przyzwyczaiłam. Kiedy już byliśmy na górze, rzuciłam ją na ziemię
- Star, CO TY TU ROBISZ?!- nawrzeszczałam na wilka, który teraz leżał do góry brzuchem- Mniejsza z tym- powiedziałam i zawyłam. Jakieś pół minuty później nad nami pojawiła się tęcza i tu pojawiła się Luna
- Sophie, co jest?
- To moja siostra, Bluestar- powiedziałam, a Luna tylko popatrzyła na nią zdziwiona- Przyjmiesz ją?
- Sophie, oszalałaś?- powiedziała srogim tonem- JAK MOGŁABYM NIE PRZYJĄĆ TWOJEGO RODZEŃSTWA?!- powiedziała miło. Widać było że Bluestar spadł kamień z serca, ale ja nie znam Luny od dziś.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz