środa, 20 kwietnia 2016

Od Luny ,, jak dotarłam?"

 Nie pamiętam dużo, ale wiem, że moja mama i połowa braci mieli moce wody, a tata i ta druga połowa moce słońca. Żyło nam się dobrze, ale pewnego dnia, rodziców zabili ludzie, a kiedy ludzie odeszli, rodzeństwo zostawiło mnie na pastwę losu. Kiedy miałam jakieś, 3\4 roku, trawiłam do Krainy Magicznych Lisów. Przyjęli mnie serdecznie, mimo że wilki to ich wrodzy. no i tak, mam rok i 1\2 , a król i królowa tej krainy ( byli mają rodziną zastępczą) wysyłają mnie że bym znalazła odpowiednią watahę. Podróżowałam, tak, aż do momentu, kiedy miałam urodziny, czyli 3 lata.
W między czasie dowiedziałam się też o swoich mocach tęczy. Byłam w jakimś lesie. ,, Czyli tak spędzę urodziny" wymamrotałam pod nosem.
- O! Nie wiedziałam że masz urodziny! Wszystkiego Najlepszego!- Usłyszałam za sobą głos. Kiedy się odwróciłam zobaczyłam wilka, prawie takiego jak ja, tylko jaśniejszego i był... duchem.
- Kim jesteś?- spytałam przekręcając łebek.
- Jestem Iris, bogini tęczy i kolorów- Uśmiechnęła się- Nie martw się mamy te same moce, więc cię rozumiem... - przerwała na chwilę zamykając oczy, i po chwili je otworzyła - Idź w głąb lasu. Znajdziesz groty, masz potencjał na alfę.
- Ja? na ALFĘ?! - Nie dowierzałam słowom bogini
- TAK TY! - Roześmiała się.
- ale ja nie dam rady!
- Spokojnie- Powiedziała - NIGDY ale to NIGDY w siebie nie wątp- powiedziała i zniknęła
                                              tak oto stworzyłam tą watahę

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz